
W środę, tj. 25 kwietnia 2012 r. umówiłem się na naprawę gwarancyjną eliminującą wyciek z wybieraka skrzyni biegów. Robione to było po raz trzeci i po raz trzeci robił ten sam mechanik. Bo, jak to określił Pan przyjmujący zlecenia, inny mechanik nie będzie poprawiał roboty po koledze. Tu mogę się zgodzić.
Linkę odebrałem i tu zaczynają się niespodzianki...
Biegi zaczęły dziwnie wchodzić, jakby o coś haczyły, myślę sobie, pewnie musi się ułożyć coś tam, sam nie wiem co, nie moja w tym głowa. Auto do garażu, zapominam temat...
Na drugi dzień haczy znów, ale w miarę jazdy co raz mniej - aha układa się, jest OK. Wieczorem, gdy już ciemno, chcę wyjechać z podwórka od teściów i co? Brak świateł cofania! Zirytowany zajeżdżam do garażu, latarka w dłoń, podnoszę maskę, a tu:
-kabelek, który idzie do skrzyni biegów zwisa sobie bezwładnie (przyczyna braku świateł cofania)
- wężyk, którym woda spływa pod samochód z podstawki akumulatora, pozwijany pod akumulatorem
- luźna klema minusowa, dosłownie sobie leżała niedługo na klemie
- byle jak zamocowany akumulator
- pomataczył mi coś z przewodami, bo nie mogę spiąć jednej fabrycznej opaski, która elegancko spinała wiązki (czegoś tam za dużo, w innej wiązce mniej)
Podsumowując:
jutro jak wjadę na ten serwis, to cienko widzę tego mechanika co to robił! A uprzejmemu Panu Przemkowi, który przyjmuje zlecenia, powiem jasno i dosadnie, że wiszą mi układy mechaników i że ma na drugi raz robić daną rzecz mechanik, którego ja wskażę i nie ma dyskusji!