Maciej, wtyczka ogarnięta - gorzej z wiązką w drzwiach, nie mogę rozpiąć tego szarego dziadostwa a i jeszcze kawałek ułamałam
Ale za to wczorajsza noc obfitowała w emocje

i niestety nie w takie o jakich zapewne myślicie

Ponieważ wczoraj miałam "fuchę drivera" i około 23:30 miałam wyjechać odebrać teściów a o 3:00 podjechać po córkę (była na 18tce), zeszłam do samochodu i włączyłam wentylator. Włosy stanęły mi dęba i nie za sprawą siły podmuchu a za sprawą dźwięków, jakie wydobywały się z wentylatora. Dzień wcześniej wymieniałam filtr kabinowy i pierwsza myśl to, że coś zrobiłam nie tak… Ale co przy tak prostej czynności można zrobić nie tak???

A jednak

Można…. liście jakie były w kieszeni na filtr wpadły do wentylatora.

Więc w nocy wymontowywaliśmy wentylator z Jarkiem, żeby zobaczyć co się dzieje

. Wygibasy w samochodzie godne "człowieka gumy"

Po wyjęciu suchych liści jak ręką odjął

Wszystko teraz śmiga jak powinno. Dotarcie do wentylatora i wtyczek to męczarnia.