-wymiana alternatora
-odpływu z podszybia (po zmianowy)
-prawego drążka kierowniczego
-paska układu wspomagania kierownicy
-wymiana płynu hamulcowego
ja na razie bujam się żółciutką Pandą

helletic, a co się dzieje z altkiem ?helletic pisze:-wymiana alternatora
A to są jakieś pozmianowe dedykowane do naszych linek ? Bo jak na razie to były tylko adaptacje tych od GPhelletic pisze:-odpływu z podszybia (po zmianowy)
To akurat mnie nie dziwi na naszych drogach...helletic pisze:-prawego drążka kierowniczego
A co tutaj nie grało ?helletic pisze:-paska układu wspomagania kierownicy
To normalkahelletic pisze:-wymiana płynu hamulcowego
Wymiatasz !!helletic pisze: bujam się żółciutką Pandą
Pamiętasz, jak pisałem, że wyje mi coś niemiłosiernie pod maską? To był właśnie altek i jego pęknięta obudowamwas pisze:a co się dzieje z altkiem ?
Dokładnie jest to ten z GP (tak mam na fakturze napisane). Także Panie i Panowie - biegusiem po prawy odpływ z podszybia od GP, zanim Wam popękają obudowy od alternatora. Koszt tego odpływu, to 34,12 PLN bez żadnych rabatów.mwas pisze:A to są jakieś pozmianowe dedykowane do naszych linek ? Bo jak na razie to były tylko adaptacje tych od GP
Przypomnę, chodzi o pasek od wspomagania kierownicymwas pisze:A co tutaj nie grało ?
Ty wiesz jak to popier...jedziemwas pisze:Wymiatasz !!helletic pisze: bujam się żółciutką Pandą
miałem nadzieję na tą po FL-u, ale jednak trafiła mi się taka wypasiona z RADIEM (bo zawsze miałem Pandę bez radia na zastępczej służbie)enter pisze:tą przed FL czy po?helletic pisze:ja na razie bujam się żółciutką Pandą
Coś Ty, gwarancja już dawno się skończyła. Jeżdżę do ASO, bo chcę mieć pewnie zrobione, już wiele razy się nabrałem na pseudo mechaników z warsztatów o nieznanej historii. Tu mam pewniaka (zawsze robi sprawdzony jeden mechanik) i cena nie jest aż tak ważna, jak to, że mam zrobione na 101%mwas pisze:Jak patrzę na te stawki, to mi się włos na głowie jeży... helletic, masz jeszcze gwarancję, że robisz takie rzeczy w ASO ?
Tomku z peszelkami to trzeba ostrożnie. Znajomy mi opowiadał, że w pewnej (znanej) marce samochodów ciężarowych (pracuje tam jako elektryk) przewody fabrycznie prowadzili w peszlu, ale "uciekli" z tego rozwiązania. Podobno często bywało, że pod wpływem drgań przewody potrafiły się przecierać (lub tracić izolację) trąc o wewnętrzne ścianki peszla i robiły się elektryczne "kwiatki". Może to zależy od tego jak luźno przewód ma w peszlu.Tomek pisze:..... parę przewodów od instalacji gazowej poszło w peszelki .....