Witam Wszystkich serdecznie.
Proszę o jakąkolwiek pomoc w rozszyfrowaniu problemu. Kilka dni temu tankowałem na stacji Huzar w Piotrkowie Trybunalskim (wiem, nie powinienem, spieszyłem się i zajechałem ot tak

) benzynkę. Po wlaniu 14 litrów pistolet odbił ze 2 razy, więc pomyślałem, że paliwo w dystrybutorze skończyło się (swoją drogą - czy to możliwe, że nie mieli informacji o "końcówce" gdzieś w systemie?). Miałem jeszcze kilka litrów w baku. Po przejechaniu 70 km autko zaczęło słabo przyspieszać (jakby turbina nie działała). Wysiadłem i po powrocie ze sklepu samochód nie chciał w ogóle jechać (maksymalnie 10 km/h). Wciskałem pedał gazu do podłogi i nic. Silnik jakby nie pracował na wszystkich "garach", pojawiła się ikona silnika Check Engine, komunikat "sprawdź silnik". Znajomy przyjechał lawetą i zadzwoniłem po zaufanego mechanika. Podłączył 2 komputery, które nie wykazały żadnego błędu. Zaczęło się sprawdzanie i wykluczanie po kolei możliwych usterek. Wymienił świece, spuścił paliwo (syf był straszny, trzymam butelkę z częścią paliwa, bardzo oleistego, jako potwierdzenie). Pompa paliwa podaje wszystko, jak trzeba, wtryski również zostały sprawdzone. Brałem pod uwagę uszkodzenie katalizatora, ale sprawdziliśmy i jest ok. Do dziś problem nie został wyjaśniony. Mechanik ma sprawdzić jeszcze elektrykę, może kwestia komputera. Mówił też, że mógł przeskoczyć pasek na rozrządzie. Jestem słabo rozeznany w temacie, dlatego w Was nadzieja

. Nie chcę oddawać Fiacika do autoryzowanego serwisu, bo mi podmienią przy okazji części i krzykną cenę z kosmosu. Czy możliwe, że zatankowane paliwo to absolutny zbieg okoliczności? Czy trzeba sprawdzić cały układ paliwowy? Mechanik mówi, że nie ma potrzeby wymiany filtru paliwa i czyszczenia baku. Jakieś sugestie? Z góry dzięki śliczne za pomoc.