[1.3] Odpowietrzenie baku i awaria silnika
: 08 sty 2012, 11:08
Nie chcę rozwijac nowego wątku już w inym pt: czy kończą mi się świeczki napisałem, że problem sie rozwiązał, a potem okazało się że nie.
W zasadzie problme dotyczy mjet, mojego mjet.
Mimo zakupu nowej baterii i sprawdzenia czy alternator ładuje, nadal mam czasem nieoczekiwane trudnosci z zapłonem.
Wreszcie gdy uda się zapalić go, wyświetli mi się check engine.
Silnik pracuje równo i nie mam utraty mocy.
Jedyny objaw, ze coś jest nie tak to spalanie chwilowe wzrasta niepomiernie gdy jest zimny do czasu aż motor złapie temperaturę.
Potem mimo błędu silnik nie spala więcej.
To jest normalny objaw.
Komputer po otrzymaniu informacji o niskim ciśnieniu na listwie, nakazuje doładowanie listwy stąd wtryski przelewają.
Czasem udaje mi sie odpalić od pierwszego strzału i nie mam wtedy błędu.
Ma tak od lata.
Początkowo to było rzadko i błąd nie występował, teraz mimo iz loteryjnie jest cześciej.
Byłem już w ASO, ale jak to złośliwość rzeczy martwych osioł krecił jak na zawołanie.
Chłopaki na szczęsci mnie nie skasowali rozlozyli ręce i kazłai pzryjechac w stanie klinicznym.
Wczoraj mialem stan kliniczny rano popoludniu juz go nie było.
Postanowiłem zawieźć go w poniedziałek i zostawic im go do testów.
W zasadzie problme dotyczy mjet, mojego mjet.
Mimo zakupu nowej baterii i sprawdzenia czy alternator ładuje, nadal mam czasem nieoczekiwane trudnosci z zapłonem.
Wreszcie gdy uda się zapalić go, wyświetli mi się check engine.
Silnik pracuje równo i nie mam utraty mocy.
Jedyny objaw, ze coś jest nie tak to spalanie chwilowe wzrasta niepomiernie gdy jest zimny do czasu aż motor złapie temperaturę.
Potem mimo błędu silnik nie spala więcej.
To jest normalny objaw.
Komputer po otrzymaniu informacji o niskim ciśnieniu na listwie, nakazuje doładowanie listwy stąd wtryski przelewają.
Czasem udaje mi sie odpalić od pierwszego strzału i nie mam wtedy błędu.
Ma tak od lata.
Początkowo to było rzadko i błąd nie występował, teraz mimo iz loteryjnie jest cześciej.
Byłem już w ASO, ale jak to złośliwość rzeczy martwych osioł krecił jak na zawołanie.
Chłopaki na szczęsci mnie nie skasowali rozlozyli ręce i kazłai pzryjechac w stanie klinicznym.
Wczoraj mialem stan kliniczny rano popoludniu juz go nie było.
Postanowiłem zawieźć go w poniedziałek i zostawic im go do testów.