Re: Awaria alternatora - świeci kontrolka AIRBag
: 10 lut 2015, 22:56
Ja w ostatni weekend miałem podobną przygodę co darkkam - jechałem autostradą w kierunku Opola. 40 km przed Opolem wyłączyło się radio, z początku myślałem że to bezpiecznik radia strzelił i kontynuowałem jazdę. Po chwili jednak na zegarach zaczęły wyświetlać mi się wszystkie możliwe komunikaty typu "ABS nie działa", "poduszki powietrzne nie działają itp czyli zapaliła się tzw choinka.
Zjechałem na pas awaryjny i wyłączyłem silnik - myślałem że to jakiś chwilowy foch Linki.
Po wyłączeniu silnika niestety nie dało się go już uruchomić.
Ze "słupka alarmowego" zadzwoniłem do obsługi autostrady czy nie mają w pobliżu jakiegoś samochodu dysponującego kablami rozruchowymi, niestety mila pani powiedziała że oni takimi rzeczami się nie zajmują ale może mi podać numery do firmy holującej samochody.
Wtedy przypomniałem sobie że przecież płacę kupę kasy za Assistance i powinni mnie zholować z autostrady, naprawić samochód i dać jeszcze samochód zastępczy jakby naprawa się nie udała.
W międzyczasie zdążyłem zatrzymać jeszcze jakiś samochód i zapytać czy kierowaca ma kable rozruchowe, co prawda kierowca nie miał zle zaofiarował się że mnie popchnie.
Z głupia frant postanowiłem sprawdzić czy mój samochód normalnie odpali - okazało się że udało mi się uruchomić silnik.
Niestety po przejechaniu niecałego kilometra silnik się wyłączył podczas jazdy i już nic się nie świeciło (tylko wskazówki zegarów drgały jakby miały febrę, podczas próby uruchomienia).
Korzystając już wtedy z usługi Assistance zadzwoniłem po lawetę, laweta zawiozła samochód do autoryzowanego dealera Fiata w Opolu.
Jednak jako że była to sobota i godzina 12.20 to Serwis stwierdził że niestety samochodem zajmą się dopiero w poniedziałek bo w soboty pracują tylko do 12.
Samochodu zastępczego z Serwisu też nie dostałem bo akurat wszystkie się rozjechały do klientów.
Samochód zastępczy od Ubezpieczyciela mogli mi dopiero podstawić w poniedziałek.
W poniedziałek okazało się na Serwisie że padł całkiem akumulator i że go wymienili na nowy. Samochód jest z roku 2012 więc byłem tym nieco zdziwiony. Pytałem czy na pewno sprawdzili alternator i regulator napięcia i czy one nie są uszkodzone, ale pracownik serwisu stwierdził że to na pewno akumulator.
Po przeczytaniu paru wątków zarówno o akumulatorach jak i padających alternatorach obawiam się że to jednak może być wina alternatora a nie akumulatora.
Tym bardziej że pokonanie dystansu ok 100 km spowodowałoby doładowanie akumulatora jeśli ten byłby choć trochę rozładowany.
Jeśli nie byłby prawidłowo ładowany to zapaliłaby się kontrolka ładowania a tego nie było.
Z drugiej strony - jeśli uszkodzony byłby alternator to nie ładowałby akumulatora ale pewnie tez kontrolka ładowania by się nie zapaliła.
Podczas jazdy włączone było ogrzewanie tylnej szyby (przez jakiś czas aby nie parowała), chodziły wycieraczki, włączone radio, włączona nawigacja i ogrzewanie kabiny na 2 biegu więc obciążenie prądowe raczej spore.
W serwisie stwierdzili że samochód próbowali w poniedziałek rano odpalić i to się im udało ale silnik pochodził parę sekund i zgasł. Po tym pomierzyli akumulator i był całkowicie rozładowany.
Opisywane było tu wielokrotnie wycie pojawiające się przy awarii alternatora, u mnie już 2 razy słyszałem jakieś niepokojące dźwięki przy rozruchu auta.
Zbliża się u mnie ten przegląd po 60000 km, czy molestować serwis o sprawdzenie alternatora i czy on podlega wymianie gwarancyjnej jeszcze?
Zjechałem na pas awaryjny i wyłączyłem silnik - myślałem że to jakiś chwilowy foch Linki.
Po wyłączeniu silnika niestety nie dało się go już uruchomić.
Ze "słupka alarmowego" zadzwoniłem do obsługi autostrady czy nie mają w pobliżu jakiegoś samochodu dysponującego kablami rozruchowymi, niestety mila pani powiedziała że oni takimi rzeczami się nie zajmują ale może mi podać numery do firmy holującej samochody.
Wtedy przypomniałem sobie że przecież płacę kupę kasy za Assistance i powinni mnie zholować z autostrady, naprawić samochód i dać jeszcze samochód zastępczy jakby naprawa się nie udała.
W międzyczasie zdążyłem zatrzymać jeszcze jakiś samochód i zapytać czy kierowaca ma kable rozruchowe, co prawda kierowca nie miał zle zaofiarował się że mnie popchnie.
Z głupia frant postanowiłem sprawdzić czy mój samochód normalnie odpali - okazało się że udało mi się uruchomić silnik.
Niestety po przejechaniu niecałego kilometra silnik się wyłączył podczas jazdy i już nic się nie świeciło (tylko wskazówki zegarów drgały jakby miały febrę, podczas próby uruchomienia).
Korzystając już wtedy z usługi Assistance zadzwoniłem po lawetę, laweta zawiozła samochód do autoryzowanego dealera Fiata w Opolu.
Jednak jako że była to sobota i godzina 12.20 to Serwis stwierdził że niestety samochodem zajmą się dopiero w poniedziałek bo w soboty pracują tylko do 12.
Samochodu zastępczego z Serwisu też nie dostałem bo akurat wszystkie się rozjechały do klientów.
Samochód zastępczy od Ubezpieczyciela mogli mi dopiero podstawić w poniedziałek.
W poniedziałek okazało się na Serwisie że padł całkiem akumulator i że go wymienili na nowy. Samochód jest z roku 2012 więc byłem tym nieco zdziwiony. Pytałem czy na pewno sprawdzili alternator i regulator napięcia i czy one nie są uszkodzone, ale pracownik serwisu stwierdził że to na pewno akumulator.
Po przeczytaniu paru wątków zarówno o akumulatorach jak i padających alternatorach obawiam się że to jednak może być wina alternatora a nie akumulatora.
Tym bardziej że pokonanie dystansu ok 100 km spowodowałoby doładowanie akumulatora jeśli ten byłby choć trochę rozładowany.
Jeśli nie byłby prawidłowo ładowany to zapaliłaby się kontrolka ładowania a tego nie było.
Z drugiej strony - jeśli uszkodzony byłby alternator to nie ładowałby akumulatora ale pewnie tez kontrolka ładowania by się nie zapaliła.
Podczas jazdy włączone było ogrzewanie tylnej szyby (przez jakiś czas aby nie parowała), chodziły wycieraczki, włączone radio, włączona nawigacja i ogrzewanie kabiny na 2 biegu więc obciążenie prądowe raczej spore.
W serwisie stwierdzili że samochód próbowali w poniedziałek rano odpalić i to się im udało ale silnik pochodził parę sekund i zgasł. Po tym pomierzyli akumulator i był całkowicie rozładowany.
Opisywane było tu wielokrotnie wycie pojawiające się przy awarii alternatora, u mnie już 2 razy słyszałem jakieś niepokojące dźwięki przy rozruchu auta.
Zbliża się u mnie ten przegląd po 60000 km, czy molestować serwis o sprawdzenie alternatora i czy on podlega wymianie gwarancyjnej jeszcze?