mwas do tego ten strasznie zalatujący komuną głos w słuchawce, takie odpowiedzi z łaską i już zaczynającą się wypowiedzią, gdy ja jeszcze nie skończyłem mówić. Do tego każde zdanie zaczynające się od suchego: "proszę pana...". Jeszcze dobrze nie wyjaśniłem w jakiej sprawie dzwonię, a już z góry było wiadomo, że cokolwiek chcę, to i tak jest moja wina! Na zakończenie stwierdziłem, że w ten sposób sobie rujnują opinię i działają tak, by już nikt nigdy po kontakcie choćby telefonicznym z FBP nie chciał wziąć od nich auta na raty! Troszkę spuścił z tonu swe wypowiedzi ten burak po drugiej stronie, ale mówię Wam...żal dupę ściska na takie coś. Powiadasz, że nawet 50 zeta trzeba im zabulić za to, że chce się wcześniej spłacić kredyt?
tu mają ode mnie wielką w kolorze Ferrari! Nigdy więcej nówki z banków, bo jest się tylko niewolnikiem systemu (i tak już wszyscy jesteśmy, ale tu dobitnie nam to pokazują).
adamson pisze:Po prostu wykupuję ubezpieczenie, tam gdzie kupiłem samochód i cała zabawa z przesyłaniem polisy AC do banku spada na agenta ubezp. w salonie.
Gringo pisze:Ja wysyłałem im informację o przedłużeniu polisy tylko na ich wyraźne życzenie i nigdy jak dotąd nie kazali mi za to płacić. Dodam, że nie robiłem tego co roku ale może spowodowane to jest tym, że wykupuję polisę w salonie Fiata.
I tu obaj Panowie wykupili polisę w Benefii (tak?), czyli w ubezpieczalni, która jest związana umową z Fiatem i która zapewne odprowadza jakieś profity Fiatowi w ramach "dziękczynienia" za to, że mają napływ klientów kupujących Fiata. Zapewne też Fiat ma na bieżąco dane na temat tego, czy AC zostało wykupione. Stąd też możliwe, że tylko formalnie od czasu do czasu wymagają przesłania kopii polisy, już za darmo, bo przecież Benefia i tak sobie od klientów ściągnie dolę...
Nieoficjalnie dowiedziałem się, że FBP nigdy by się nie dowiedział o tym, że nie przesyłam kopii polisy AC. Podobno ta kolizja, którą miałem w lipcu spowodowała, że obecny ubezpieczyciel w trakcie przedłużania umowy na dalszy rok, przekazał FBP informację o zaistniałej kolizji. Ci zaś wielce przestraszeni skontrolowali, czy abym ja nie zapomniał opłacać AC. Oczywiście widząc, że olałem Benefię sikiem prostym, parabolicznym, dowalili mi opłatę przewidzianą w umowie (a niekonieczną!) oznajmiając mi to przy okazji w iście komunistycznym stylu...